30 listopada 2011

Sushi - maki

Lubię :) i dlatego pomyślałam, że podam Wam prosty sposób na przyrządzenie Maki. Są one o tyle wdzięczne, iż wymagają od nas inwencji twórczej i łatwo się je robi. Sprawia mi ogromną frajdę przygotowywanie sushi a potem zachwycanie się jego pięknem i smakiem wraz z Ukochanym Mężczyzną. Co ciekawe pełen czas przygotowania takiego posiłku to ok. dwóch godzin wliczając w to gotowanie i studzenie ryżu a także krojenie składników więc tak naprawdę niewiele. Przepis jest podstawowy i nie zapominajcie, że zawsze możecie go urozmaicić ;) A, i ważna sprawa to proporcje - szklanka ryżu to porcja dla dwóch osób. Powodzenia!


Składniki do sushi muszą być profesjonalne. Więc jeśli ktoś wpadnie na pomysł, że ze zwykłego ryżu wyjdzie mu fantastyczne sushi to się myli. Ryż musi mieć właściwą, klejąca konsystencję. Tak samo marynowanego imbiru nie zastąpi żadna sałatka. Na początek proponuję wam wyprawę do sklepu po podstawowe przyrządy i składniki.

Do przyrządów zaliczyłam specjalną bambusową matkę (makisu), gdyż tylko z jej pomocą można uzyskać zgrabne i spójne kawałki sushi i ostry nóż bez ząbków.

Składniki:
opakowanie nori - prasowanych alg
opakowanie ryżu do sushi
opakowanie serku naturalnego
słoik marynowanego imbiru
ocet ryżowy
kawałek wędzonego łososia
paluszki krabowe
mała czerwona papryka
długi zielony ogórek
ziarna czarnego sezamu
wasabi w tubce w formie pasty do smarowania
sos sojowy

Przygotowania należy rozpocząć od ugotowania ryżu. Oczywiście na każdym opakowaniu znajdziecie przepis jednak ja podam Wam własny, wypróbowany. Ryż płuczę delikatnie choć intensywnie aż do momentu, gdy woda z mętnej zrobi się bardziej klarowna. Następnie na jedną szklankę ryżu wlewam do garnka ok. 1 i 1/3 szklanki zimnej wody i  wstawiam na mały gaz. Pamiętajcie, że ten ryż nie ma pływać w otchłani garnka, ale ma być zaledwie zakryty wodą. Co kilka minut mieszam uważając by nie uszkodzić ziaren. Od momentu zagrzania się wody ryż potrzebuje ok. 10-15 minut żeby się ugotować i stać się miękkim. Proponuję jednak przed wyłączeniem gazu spróbować go na twardość i pamiętać o tym, że jeszcze go odstawimy na jakieś 15 minut, żeby wchłonął resztkę wody. Jest to zajęcie wymagające sporej uwagi, gdyż ryż łatwo przypalić, albo nie dogotować. Po 15 minutach ryż zalewamy octem w proporcji  dwóch łyżek na szklankę ryżu. Całość bardzo delikatnie mieszamy i pozostawiamy do ostygnięcia. 

sushi

Podczas gdy ryż stygnie zajmujemy się krojeniem. Papryczkę krojami w wąskie paski. Ogórka obieramy ze skórki i kroimy na drobne słupki i co ważne!!! - przycinamy go na długość kartoników prasowanych alg, żeby zaoszczędzić sobie kłopotu przy zwijaniu. Łososia kroimy w plastry a potem w słupki - im dłuższe kawałki tym lepiej, podobnie paluszku krabowe. Mamy też czarny sezam, pastę wasabi i serek. Kartoniki prasowanych alg są najczęściej sprzedawane w formacie kwadratu więc musimy je przełamać na pół. Mają one delikatnie wytłoczone linie ułatwiające przełamanie. Składniki nakładamy na "szorstką" stronę wzdłóż dłuższego boku.
Ryż ostygł a my jesteśmy gotowi.


Na macie układamy najpierw płatek alg na którego środku  po długości rozkładamy niewielką porcję ryżu. Następnie również po długości, smarujmy go niewielką ilością wasabi i serka, posypujemy odrobiną sezamu i układamy ogórka (wciskamy go w rowek zrobiony w ryżu), kawałki mięsa i paprykę. Teraz zwijamy - uważajcie, żeby porcja nałożona na płatek umożliwiła Wam zawinięcie go i sklejenie jego brzegów. Jest to spory wyczyn dopóki nie zdobędziecie doświadczenia ale i tak się opłaca :o) Zwilżyjcie brzeg płatka wodą i ściśnijcie matką.

Teraz kroimy roladkę na pół i każdą połowę na trzy. Tak... końcówki nie są zachwycające dopóki nie ustawicie ich na osobnym talerzu jedna koło drugiej - jest kolorowo i bogato, a przede wszystkim smacznie. Natomiast pozostałe, równe kawałki połóżcie razem. Talerze nakryjcie folią spożywczą i schowajcie na około godzinę do lodówki. Tego sposobu podawania nigdzie nie znalazłam, jest mój własny i rozumiem, że może mieć przeciwników. Bo niby dlaczego folia i lodówka. Ano dlatego, że sushi zaraz po przygotowaniu nie było najlepsze. A dokładnie cudownie spajające składniki sprasowane wodorosty po prostu się "ciągnęły". Po kilkunastu minutach w lodówce sushi nabiera właściwiej konsystencji.

Jak podajemy? Każdy dostaje maleńką miseczkę z sosem sojowym w którym zamacza się porcję sushi. Na wierzch dokładamy maleńki kawałek marnowanego imbiru, a dla lubiących naprawdę ostre smaki proponuję jeszcze dodatkową porcję wasabi.

Jak jemy? Maka maczamy w sosie sojowym z jednej lub z obu stron, dokładamy maleńki plasterek imbiru na wierzch i na raz do buzi :o) A dla amatorów ostrych wrażeń można dorzucić miseczkę z wasabi. Smacznego ;o)

Ostatnio wypróbowaliśmy do naszego sushi wino śliwkowe i muszę przyznać, że dobrze się komponowało. Również półwytrawne białe wina się sprawdziły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz